W ostatniej odsłonie oglądaliśmy Goldfrapp w roli wytrawnych bestii disco operujących przewrotnym brzmieniem stylizowanym na szyk lat siedemdziesiątych przyprawiony erotycznym pieprzem i odrobiną brytyjskiego humoru. Zespół rozwijał ten styl na ostatnich trzech albumach: Felt Mountain (2000), Black Cherry (2003) oraz Supernature (2005). Od brawury Lovely Head po mocny cios Ooh La La ich brzmienie charakteryzowało się nieskazitelnym wykonaniem i fascynującą odwagą. Stanowiło eksplozję lustrzanych kul, elektroniki i imprezowej ekstazy, którą potęgowały ich koncerty z występami tancerek we frędzlach i dyskotekowych kostiumach koni. Teraz powracają albumem Seventh Tree, który wyraźnie odstaje od poprzednich swym ciepłem, zmysłowością i delikatnym blaskiem: oto muzyczna wersja brytyjskiego delirium, w której pobrzmiewają echa nonsensownej poezji Edwarda Leara i ekscentryczności wczesnego Pink Floyd. Płyta nagrana w domu letniskowym z lat 60-tych w Bath jest świadomym odejściem od kabaretowego przepychu wcześniejszej twórczości i krokiem w stronę psychodelii. "Ciągle sobie powtarzaliśmy: to musi być jeszcze bardziej psychodeliczne,” wspomina Will. "Choć żadne z nas nie wiedziało, co to dokładnie znaczy. Chyba mieliśmy na myśli senną, wiejską atmosferę przesiąkniętą jednocześnie mrokiem.” "Rozmawialiśmy o filmach typu Kult,” dodaje Alison, "bardzo angielskich, mrocznych, czerpiących z pogańskich tradycji, a jednocześnie nasyconych typowo brytyjskim humorem. To połączenie naiwnego angielskiego folkloru z odrobiną horroru i blaskiem kalifornijskiego słońca na dokładkę.”
- Wykonawca Goldfrapp
- Data premiery 2008-02-25
- Nośnik CD